3.4.16

Best Pairs i El Clasico

W tym tygodniu nie można było narzekać na sportową nudę. W stolicy Katalonii rozgrywane były Gran Derbi, które z pewnością przykuły uwagę większości kibiców. Obydwa kluby – FC Barcelona i Real Madryt – mają miliony fanów na całym świecie. Poza tym to piłka nożna, bądź co bądź najbardziej rozpowszechniony sport na świecie, porywający, inspirujący, emocjonujący i mógłbym tu wstawić jeszcze wiele innych przymiotników. Tak dobry jest ten sport.

Dlatego poszedłem na Speedway Best Pairs Cup.


Tak, wczoraj ponownie na Motoarenie im. Miariana Rosego w Toruniu rozegrały się godne uwagi zawody żużlowe. Były to właśnie Speedway Best Pairs Cup nagradzające najlepszą jazdę drużynową. I, żeby nie było – nie są to tak mało prestiżowe zawody, jak mógłby wskazywać powyższy wstęp. Kibice mogli wczoraj oglądać w akcji gwiazdy światowego żużla, między innymi byłych mistrzów świata – Grega Hancocka, Chrisa Holdera, Nickiego Pedersena, a oprócz nich Nielsa Kristiana Iversena, Emila Sayfutdinova, Piotra Protasiewicza, Antonio Lindbäcka. Nie było co prawda Taia Woofindena, ale można się tego było spodziewać, jako że anglik zrezygnował ostatnio z udziału w indywidualnych mistrzostwach Wielkiej Brytanii na rzecz przygotowań do cyklu Grand Prix.


Po dwudziestu trzech biegach ze zwycięstwa mogła cieszyć się drużyna Monster Energy, która wygrała z ekipą Boll w finale rozgrywek. Trzeba jednak przyznać, że zrobili to dzięki ogromnemu szczęściu, ponieważ po trzech pierwszych okrążeniach Boll Team było na podwójnym prowadzeniu, jednak tuż po pierwszym wirażu ostatniego okrążenia zdefektował motocykl Martina Vaculíka, dzięki czemu Greg Hancock i Chris Holder zajęli drugie i trzecie miejsce w tym biegu, tym samym wygrywając całe zawody. Wielkie szczęście Monster Energy i wielki pech Vaculíka. Ta sytuacja pokazuje bardzo dobrze, że jest to jeden z tych sportów, gdzie wszystko może się zdarzyć. Cały bieg można obejrzeć w poniższym filmiku:


    Dziękuję Ci, Bartku, za ten filmik :D

Sytuacja przypomina tę sprzed paru lat, kiedy to motocykl Rune Holty defektował w ostatnim biegu półfinałowego meczu Włókniarzu Częstochowa z Unibaxem Toruń, co przesądziło o tym, że to Anioły awansowały do finału rozgrywek (w którym później nie wystartowali). To też był ostatni bieg i też ostatnie jego okrążenie. Jednak chyba nie można nic z tym zrobić ponad lakoniczne stwierdzenie, że taki jest ten sport. Bo czy można znaleźć jakieś rozwiązanie dla takich przypadków?

Oprócz tego warto jeszcze zaznaczyć, że Nicki Pedersen obchodził w dniu imprezy swoje trzydzieste dziewiąte urodziny. Z tej okazji został na toruńskiej Motoarenie serdecznie wygwizdany przez kibiców, czemu raczej nie można się dziwić. A przynajmniej nie dziwi to mnie.


Powiedzieć wypada jeszcze co nieco o El Clasico. Przyznać muszę, że nie oglądałem tym razem tego pojedynku. Ale myślę, że zrozumie to ten kibic, który przekłada stadionowe emocje nad te kanapowe. Tych, którzy jakimś cudem nie wiedzą jeszcze jak zakończył się mecz, pragnę poinformować, że skończyło się zwycięstwem Realu 2:1 po bramkach Pique dla Barcy i Benzemy oraz Cristiano Ronaldo dla Realu.

Pierwszą kwestią, którą chciałem w związku z tym poruszyć, jest przydatność Casemiro w drużynie Realu Madryt. Ten człowiek jest niesamowity. Okazuje się, że jest sposób, żeby powstrzymać genialne trio MSN, o czym już od dawna wiedzą chyba piłkarze Barcelony, ponieważ po ostatnim klasyku, w którym w Madrycie drużyna Barcy rozgromiła Real 4:0, bodajże Dani Alves powiedział, że gdyby Casemiro zagrał, to Katalończycy nie mieliby nic do powiedzenia. Jak się okazuje, Zinedine Zidane posłuchał rady Brazylijczyka i wyszło mu to na dobre.

Inną kwestią jest to, czy tzw. efekt Zidane’a zaczyna w końcu działać. To jest trochę śmieszny temat, ponieważ kibice zawsze oczekują natychmiastowych efektów z trenerskiej pracy, podczas gdy to wymaga czasu. Praca trenera jest rzemiosłem, które wymaga cierpliwości. Na cierpliwość zasługuje też ze strony kibiców, którzy najczęściej woleliby widzieć zmianę w zespole porównywalną do wymiany pada do konsoli między gorszym i lepszym graczem w FIFę. Pewne jest jedno – Real gra lepiej pod wodzą Francuza, ale póki co jest to efekt wyższego morale zawodników. To, czy będzie z niego dobry trener pokaże dopiero następny sezon, kiedy będzie musiał go zaplanować od początku do końca i przygotować na niego swoich zawodników. W tym próbuje on poukładać to, co zepsuł Rafa Benitez, a dopiero w następnym będziemy mogli zobaczyć, czy coś takiego, jak efekt Zidane’a faktycznie istnieje. O ile Florentino Perez nie spróbuje tego jakoś zepsuć. ;)

Oprócz tego można też wyróżnić piękną bramkę Benzemy w stylu, którego Cristiano Ronaldo już chyba nigdy nie opanuje, kolejną czerwoną kartkę Sergio Ramosa i to, że jedyny gol dla Barcy padł po główce z rzutu rożnego, a to chyba najlepiej obrazuje, jak bardzo gra nie układała się mistrzowi Hiszpanii i jak świetna była wczoraj obrona Realu.



Trzeba jeszcze wspomnieć o nieco niepokojących informacjach dochodzących z Anglii, mianowicie pojawił się kontrowersyjny artykuł na temat brania dopingu przez angielskich sportowców. Sprawa jest na razie niejasna, może się okazać zwykłą plotką, więc najwyżej wrócę do niej w najbliższych wpisach. Miejmy jednak nadzieję, że to spóźniony i mało udany primaaprilisowy żart.


Zapraszam do komentowania! 
A jeżeli spodobał Ci się wpis, to polub mnie na fejsie! Bo możesz.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz