29.3.16

A więc stało się...

Założyłem tego bloga głównie z trzech powodów:
  1. Muszę w tej chwili robić rzeczy o wiele ważniejsze niż pisanie bloga;
  2. Znajomi mają i ja też chce mieć;
  3. Chyba zwyczajnie się nudzę... 
Ale jest coś jeszcze.

Chcę pisać o tym, co mnie interesuję, a sportem interesuję się nawet co nieco. Nie jestem jakimś wybitnym znawcą, nie będę tu robił jakichś szczegółowych analiz. To nie miejsce na to. Poza tym – zanudziłbym Was.

Chciałbym napisać czasami o jakiejś ciekawostce, fajnym meczu piłkarskim, żużlowym, siatkarskim, albo jakimkolwiek innym sportowym evencie, którym akurat w jakiś sposób się zainteresuję. Chciałbym dzielić się przemyśleniami, spostrzeżeniami, a swoimi osądami zmusić Was do podjęcia ze mną dyskusji, bo mam nadzieję, że raz czy dwa takową sprowokuję. Nie wiem w tej chwili, jak często będę wrzucał jakieś wpisy, może co niedzielę? Pasowałoby do nazwy :D

Dobra, to może warto byłoby od czegoś zacząć?


Byłem dziś na meczu. Meczu żużlowym. Sezon co prawda jeszcze się nie zaczął, ale w dniu dzisiejszym rozgrywano charytatywne zawody dla Darcyego Warda. Fajna inicjatywa, a widowisko mi się nawet podobało. Nawet bardzo. Mecz rozgrywany był w Toruniu na Motoarenie między ekipami Przyjaciół Darcyego Warda i KS Get Well Toruń. Skończyło się wynikiem 51:39 dla toruńskiego zespołu i trzeba przyznać, że, jak dotychczas, forma Aniołów jest na wysokim poziomie. Świetnie radził sobie Adrian Miedziński, który w poprzednim sezonie radził sobie mocno średnio, co spowodowane mogło być kontuzją. W tym roku, jak na razie tylko w sparingach, radzi sobie mocno dobrze. Chris Holder również zachwycał, czego potwierdzeniem jest zdobycie przez niego nagrody za wygranie biegu memoriałowego Mariana Rosego. Zadziwił mnie Sebastian Ułamek, o którym byłem przekonany, że będzie jeździł na 0, ale nie. Dobry Gomólski, dobry Vaculik, o Hancocku chyba mówić nie muszę. Więc będzie ciekawie, Anioły znów powinni mieć szansę na mistrza. Zobaczymy czy tym razem ją wykorzystają.

Na stadionie było ponoć 12 tys. osób, więc Ward na pewno dostanie co nieco na rehabilitację. Ponadto mecz można było oglądać w internecie. Trzeba było zapłacić jedynie 8 euro, co jest o tyle ciekawe, że bilety na mecz można było kupić nawet za 10... złotych. Ale jakoś mnie to nie bulwersuje, liczę na to, że kasa pójdzie na ten szczytny cel.

Wisienką na torcie tego dzisiejszego dnia był jednak z całą pewności występ grupy – i tu uwaga PAPA DANCE :D



Nie mam pojęcia kto wpadł na pomysł, żeby mecz żużlowy rozpoczynać i wieńczyć koncertem grupy disco polo. Serio. W głowie brzmiała mi pewna ładna nazwa na określenie tego zjawiska – oksymoron. I widać było, że organizatorzy raczej tego ruchu nie przemyśleli. Muzycy nie tylko nie porwali publiczności w wir zabawy, ale nawet nie utrzymali ich na stadionie po zakończeniu widowiska. Niewielka była garstka widzów, która wytrzymała do końca pierwszej piosenki. Przykro było patrzeć na ten obrazek, ale to nie mogło po prostu inaczej wyglądać. Mam nadzieję, że odpowiedni ludzie wyciągną odpowiednie wnioski z tego faktu.

Oby tylko następnym razem nie zaprosili Martyniuka.


Zapraszam do komentowania!
A jeżeli spodobał Ci się wpis, to polub mnie na fejsie! Bo możesz. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz